niedziela, 20 marca 2016

Perfumy idealne na wiosnę - moje top 10.

Dzisiaj pierwszy dzień astronomicznej wiosny, jutro kalendarzowej. Moja ulubiona pora roku oficjalnie się zaczyna, a wraz z nią niektóre ciężkie, otulające zapachy chowają się wgłąb szafy, żeby zrobić miejsce dla lżejszych i radośniejszych kompozycji. W mojej kolekcji najwięcej jest ciężkich i bardzo szalikowych zapachów, wybrałam jednak dziesięć pozycji, z którymi wiosną nie zamierzam się rozstawać. 





Dobór kompozycji nie jest przypadkowy. Na liście znalazło się trochę niszy, trochę mainstreamu, jedna tegoroczna premiera i dwa wycofane zapachy. Typy? Są zapachy świeże, cytrusowe, są też typowo kwiatowe i nieco ambitniejsze. Słowem - dla każdego coś miłego!



Zaczynamy od Peoneve od Penhaligon's. Całą recenzję znajdziecie tu, w zestawieniu absolutnie nie mogło go zabraknąć. Wiosna to czas piwonii i nie przyjmuję do siebie innych opinii w tej materii. Czekam aż Peoneve pięknie zakwitnie przy kwietniowym słońcu.

Miss Dior Cherie L'Eau to zapach, który niestety powędrował za wielką wodę, a ogromna to szkoda, bo w czasach, kiedy Dior robi plastikowe popłuczyny, aż miło cofnąć się do zapachów tak przyjemnych, jakim L'Eau było. To naprawdę nieskomplikowana propozycja, oparta na trzech nutach, z których to właśnie gorzka pomarańcza jest najbardziej wyczuwalna. Gdybym miała porównać te perfumy do kompozycji wciąż obecnej na rynku, to najbliżej byłoby im do Lancome O de L'Orangerie. 

Armani Si Rose Signature to tegoroczna edycja limitowana z portfolio włoskiej marki. Kwaśna róża na podwalinach klasycznego Si ma w sobie naprawdę dużo uroku. Dla fanów róży i Si to pozycja obowiązkowa to testów. 



Guerlain, ach, Guerlain... Mandarine Basilic to jedna z moich ulubionych kompozycji tej marki, którą darzę ogromną miłością. Cudowna, kwaskowata mandarynka w otoczeniu innych, soczystych cytrusów i zielonej bazylii. Absolutny must-have na wiosnę i lato, na pewno przyniesie ulgę w czasie upałów. Dla wielbicieli mam jednak przykrą wiadomość: w tym roku Guerlain wycofuje tę Aqua Allegorię, więc uzupełniajcie zapasy.

Jour d'Hermes to mieszanka cytrusów z białymi kwiatami. Dość klasyczna, ale daleko jej do nudy i wtórności. Propozycja Hermesa jest absolutnie ponadczasowa i po prostu piękna. Tego typu perfumy to również dosyć bezpieczny wybór na prezent. 

Z Chloe EDP było mi przez długi czas nie po drodze. Ten stan zmienił własny flakon, który dostałam w prezencie od Coty. Ciężko było mi pojąć fenomen tej dość nietypowej róży, ale muszę przyznać, że polubiłam się całkiem z tym zapachem, choć wciąż nie jest to butelka, po którą sięgam często. Okazji na tę różę od września nie było jednak sporo, więc wiosną spróbuję znowu i wtedy wyklaruję swoje uczucia do Chloe stuprocentowo. 



Moschino Tourjous Glamour to bardzo udany flanker Glamour. Kwiatowo-migdałowy, dość bliskoskórny i bardzo przyjemny do noszenia. Kolejny z kategorii zapachów bezpiecznych, ale nie sztampowych. Ujęcie heliotropu w tych perfumach jest dość niecodzienne, ale składników w Tourjous nie sposób nie docenić.

Elie Saab Le Parfum  EDT (bo EDP się jeszcze nie dorobiłam) - lżejsza wersja klasyka, która absolutnie zachwyca kunsztem i czystością. Francis Kurkdijan (dzięki ormiańskiej koleżance nauczyłam się niedawno poprawnie wymawiać jego nazwisko, z czego jestem bardzo dumna, bo wcześniej z Żoną roboczo nazywałyśmy go Kurwykistanem) stworzył kolejną odsłonę Le Parfum, która znów okazuje się niesamowicie noszalna i cudowna jak druga, lepsza skóra. Takie zapachy można z powodzeniem nosić cały rok, ale wiosna będzie sprzyjać im szczególnie.

Boss Jour, czyli najzimniejsza z propozycji z listy. Moim skromnym zdaniem najlepszy zapach Bossa dla kobiet. Okej, może konkurencja sama się podłożyła, ale Jour jest dziełem wybitnym, kiedy weźmie się pod uwagę średnio zachwycające portfolio marki. Deszcz białych kwiatów doprawiony cytrusami i bardzo ładnym ujęciem frezji. Bardzo czysty i klasyczny zapach. 

Idole d'Armani to kolejny doskonały i, niestety, wycofany zapach Giorgio Armani. Niesamowicie kobiece perfumy z nutami imbiru, wetiwerii, szafranu... Rzecz rzadko spotykana, jak na standardy półki masowej i może zbyt trudna dla takiego odbiorcy. Wielka szkoda, bo Idole jest naprawdę wielkim zapachem, cierpkim i z klasycznym sznytem. Pisałam o nim kiedyś gościnnie na blogu Nez de Luxe, możecie podejrzeć recenzję tutaj.

Czy z mojego zestawienia macie coś, co lubicie, nosicie i polecacie? Temat perfum na wiosnę to prawdziwa rzeka, więc ograniczenie się do dziesięciu propozycji było dla mnie nie lada wyzwaniem, ale chętnie podejmę dyskusję na ten temat w komentarzach. 

Digga.

10 komentarzy:

  1. Na pewno nosiłabym i polecam AA Mandarine Basilic oraz Peoneve. Tego białego Bossa za bardzo nie lubię (wolę czarny, ale to jeszcze raz sprawdzę). Inne zapachy znam, ale sama niedawno ułożyłam swoją springtime list :D Składa się ona tylko z perfum, które posiadam w wersji pełnych flakonów, ponieważ zamierzam nosić je wiosną i w sumie już zaczynam. Więc tak:
    1. Cartier, Baiser Vole
    2. Yves Rocher, Tendre Jasmin
    3. Giorgio Beverly Hills, Giorgio
    4. Boucheron, Jaipur Bracelet
    5. Avon, Rare Pearls
    Czyli dużo kwiatów, białych kwiatów, białych kwiatów w wersji dość syntetycznej (Avon), werbeny, lilii oraz lekkich nut cytrusowych. Wszystkie te zapachy u mnie rozwijają się subtelnie (z wyjątkiem Giorgio), są świeże i oparte na kwiatach. I choć większość z tych kwiatów kwitnie latem, to na wiosnę muszę pachnieć rześko i słodko zarazem, ale słodycz ta będzie pochodzić z płatków, a zieleń z liści i łodyg :)

    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tendre Jasmin bardzo mi się spodobał, rozważam kupno podczas pobytu w Polsce. Bardzo podobają mi się Twoje wiosenne typy :)

      Usuń
  2. Si to dla mnie skondensowana naftalina. Jedna z moich koleżanek - na moje nieszczęście ;) - ubóstwia ten zapach i przyznaję, że gdy się widujemy, ciężko mi czasami wytrzymać. Rose nawet nie sprawdzam - nie znoszę zapachu róż, więc wymieszany z Si pewnie by mnie zabił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałaś mi kiedyś na Instagramie, pamiętam :) Jeśli Si Ci niemiłe, to różanej wersji zdecydowanie nie polecam ;)

      Usuń
  3. O, to jest wpis zdecydowanie dla mnie! :D
    Uwielbiam wszystkie z wymienionych przez Ciebie zapachów!
    Szczególnie Miss Dior Cherie L'eau, kompletnie nie rozumiem dlaczego ten zapach został uśmiercony.
    Żadna z proponowanych aktualnie lżejszych odsłon Miss Dior nie umywa się do L'eau. To dla mnie taki radosny zapach... Mam z nim same miłe wspomnienia :)
    Na Peoneve aktualnie poluję, zauroczył mnie ten zapach. Uwielbiam piwonie a w tych perfumach są one tak autentyczne, że nie było innej opcji - musiałam je polubić.
    Chloe dopiero ostatnio skradła moje serce i musiałam wzbogacić moją kolekcję o wszystkie trzy wersje - klasyczną, różaną i genialną zieloną!
    Nie znam chyba tylko Moschino, jakoś tak nie lubię się z tą marką ale może nadrobię zaległości, skoro polecasz ;)
    Od siebie dodałabym Florebotanice i Rosbotanice oraz zdecydowanie Sublime Balkiss The Different Company - zielony, różany raj :)

    Wiosennie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś z Florabotanicą i Rosabotanicą nie dane było mi poznać się na dobre. Gdzieś tam, kiedyś, przelotem. Balenciaga u nas średnio dostępna, ale mam to zapisane w głowie ;)

      Usuń
  4. ooooo Digga tha nigga ma nowego blogaska <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kłaniam się, tu hasiaczek z Instagrama. :)Super, że znowu piszesz i że ja się w końcu o tym dowiedziałam. :)
    Kurde, z tą mandaryną to pewne ?Oprócz Pamplelune to moja ukochana AA. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. SI - Uwielbiam i polecam :)

    OdpowiedzUsuń